Prawo do bycia zapomnianym w internecie

„Prawo do bycia zapomnianym w Internecie”
Autor: Anna MadejPrawnik

Coraz większą wagę przywiązujemy do dbania o swoją prywatność, dobre imię, czy pozytywny wizerunek prowadzonego przez nas biznesu. Nie zawsze mamy wpływ na to, co o nas piszą, jak ktoś ocenia nas, czy też naszą upublicznioną przeszłość. Mało kto zdaje sobie sprawę z możliwości prawnych, które mogą nam pomóc wymazać informacje nie przemawiające na naszą korzyść, a wręcz oczerniające nas. Wystarczy kilka racjonalnych działań aby zrealizować „prawo do bycia zapomnianym w sieci.”
W dobie obecnych czasów, coraz większą rolę w naszym życiu odgrywa możliwość łatwego i szybkiego dostępu do informacji poprzez sieć Internet.
Internet służy nie tylko do wyszukiwania potrzebnych nam informacji ale także i to dość często, do promowania własnego wizerunku, bądź prowadzonego biznesu. Celem promocji, zakładamy strony internetowe, logujemy się na portalach społecznościowych, zapisujemy się do różnego rodzaju grup dyskusyjnych, czy zakładamy blogi. Każde działanie, czy to zamieszczenie informacji, na swój temat, bądź podmiotu trzeciego, dodanie zdjęcia, pozostawia ślad w Internecie, a nasz wizerunek, wystawiony pozostaje, na pochwałę, bądź krytykę innych osób.
Będąc uczestnikiem sieci wirtualnej, jaką jest Internet, poddani jesteśmy na różnego rodzaju zagrożenia, z których często nie zdajemy sobie sprawy. Wiele osób, mniej lub bardziej nam życzliwych, za pośrednictwem tego narzędzia, ma możliwość nam pomóc ale i jednocześnie zaszkodzić. W chwili kiedy zauważamy, iż w sieci pojawiło się zbyt wiele informacji na nasz temat, które wpływają niekorzystanie na ocenę naszej osoby, bądź w sposób wyraźny ją oczerniają, zdajemy sobie sprawę z potrzeby „zniknięcia z Internetu”. O tyle dezaktywacja konta na portalach społecznościowych, edycja jego danych, usunięcie zdjęcia jest możliwa, to wykreślenie treści, których sami nie jesteśmy autorami, staje się problematyczne.
Pierwszymi krokami, jakie podejmujemy, celem usunięcia niepożądanych wpisów w internecie, jest skierowanie prośby do Administratora serwisu, o usunięcie danych, stosownie uzasadniając swoją prośbę, bądź wystosowanie pisma do Inspektora Ochrony Danych Osobowych ale i w tym wypadku procedura jest dość złożona oraz wymaga dużej cierpliwości. Regułą jest, iż Administratorzy serwisów internetowych, nie przychylają się do próśb Wnioskodawców, a tym samym nie usuwają treści kompromitujących dany podmiot, uzasadniając często swoje działanie tym, iż wpis dokonany jest na platformie ogólnodostępnej dla każdego Użytkownika, który realizuje przysługujące mu prawo wolności słowa. Tutaj zaczyna się problem, a mianowicie „wyważenie wartości”, czy wolność słowa, przekazu informacji, przeważa nad prawem ochrony prywatności. Sprawie tej przyjrzał się rzecznik generalny tj. wysoki urzędnik sądowy, wchodzący w skład Trybunału Sprawiedliwości, którego zadaniem jest sporządzanie opinii w przedmiocie sposobu rozpoznawania sprawy, jaka wpłynęła do Trybunału, analizując Kartę Praw Podstawowych. Rzecznik dokonał analizy porównawczej, w kontekście wartości prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, którego elementem jest również prawo do ochrony danych osobowych, do wartości prawa wolności wypowiedzi osób publikujących różnego rodzaju informacje, w tym prawo do informacji użytkowników Internetu.
Przeprowadzenie powyższej analizy, doprowadziło go do konkluzji, iż prawo do informacji przeważa nad prawem do prywatności. Powyższe twierdzenie oparł na tezie, iż w obecnym obrocie gospodarczym należy szczególny nacisk nałożyć na poszanowanie prawa do prowadzenia działalności gospodarczej dostawców usług wyszukiwania, co jest kluczowe dla prawidłowego funkcjonowania rynku wewnętrznego UE. Jest to opinia wyłącznie rzecznika generalnego, z którym nie zgodziło się wiele podmiotów, organizacji, jak i sam Trybunał Sprawiedliwości UE w Luxemburgu.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wyroku z 13 maja 2014 r., (sprawa C-131/12, Google Spain i Google przeciwko Agencia de Protección de Datos i Mario Costeja González). zapoczątkował „prawo jednostki do bycia zapomnianym”.
Trybunał orzekając w powyższej sprawie, której przedmiotem była skarga obywatela Hiszpanii Mario Costeja González, którą wniósł do Agencia Española de Protección de Datos (hiszpańskiej agencji ochrony danych,) przeciwko La Vanguardia Ediciones SL (wydawcy hiszpańskiego, wysokonakładowego dziennika) oraz przeciwko spółkom Google i Google Spain. Mario Costeja González zauważył, iż wprowadzając swoje dane osobowe, tj. imię i nazwisko do wyszukiwarki Google, na liście wyników wyszukiwania pojawiał się link do dwóch stron dziennika „La Vanguardia, na których znajdowało się ogłoszenie w przedmiocie licytacji nieruchomości związanej z ich zajęciem, wynikającym z niespłaconych należności przez M. Costeję Gonzáleza, na rzecz zakładu zabezpieczeń społecznych. M. Costeja González w pierwszej kolejności zwrócił się o nakazanie spółce La Vanguardia usunięcia lub zmiany tych stron, celem zapobieżenia wyświetlaniu się jego danych osobowych, jednakże Agencja oddaliła tą skargę w zakresie dotyczącym La Vanguardia, uznając, że wydawca ten opublikował rozpatrywane informacje zgodnie z literą prawa, jednakże skarga ta została uwzględniona w zakresie dotyczącym Google Spain i Google.
W opinii Trybunału Sprawiedliwości UE:
„dokonywane za pomocą wyszukiwarek internetowych porządkowanie i łączenie w poszczególne całości publikowanych w Internecie informacji, w celu ułatwienia jego użytkownikom dostępu do nich może − w sytuacji, gdy prowadzą oni wyszukiwanie przyjmując za punkt wyjścia imię i nazwisko osoby fizycznej − prowadzić do tego, że ci użytkownicy otrzymają w postaci listy wyników wyszukiwania ustrukturyzowany przegląd dotyczących tej osoby informacji, jakie można znaleźć w Internecie, umożliwiających im sporządzenie mniej lub bardziej szczegółowego profilu danej osoby”.
Trybunał Sprawiedliwości uznał, iż mając na uwadze ochronę prywatności jednostek, zadaniem Operatora jest usunięcie z wyświetlanej listy wyników wyszukiwania, powstającej po po wpisaniu w wyszukiwarkę imienia i nazwiska danej osoby, linków do publikowanych przez podmioty trzecie stron internetowych, które zawierają informacje na temat danej osoby. Odwołując się do wyroku, zdaniem Trybunału, dotyczy to również tych informacji, które zostały opublikowane zgodnie z prawem.
Trybunał „dał do zrozumienia”, iż nie ma konieczność zgłaszania się do Administratorów serwisów internetowych, z prośbą o usunięcie danych, o które wnioskują ale uznał on, że należy natychmiastowo żądać od Operatora wyszukiwarki, usunięcia z listy wyszukiwania linków do określonych stron internetowych, z uwagi na to, że dana osoba nie życzy sobie aby zawarte na stronach internetowych informacje były „zapamiętane” przez wyszukiwarkę.
Mając na uwadze powyższe każdy, mający na względzie dobro swojej osoby, bądź prowadzonego biznesu, może zgłosić wniosek do Google’a o usunięcie treści go oczerniających, nieaktualnych, niepełnych oraz kompromitujących.
Wyrok Trybunału daje prawo do bycia zapomniany każdemu, jednakże w efekcie końcowym, w niektórych wypadkach, sąd podchodzi indywidualnie, biorąc pod rozwagę złożoność przeszłości jednostki.
Usuwanie treści oczerniających naszą osobę, bądź niechcianych odbywa, się poprzez formularz, dostępny na stronie internetowej, po wpisaniu w wyszukiwarkę Google’a „Usunięcie informacji z Google”. Następnie strona wsparcia serwisu, krok po kroku pokieruje nas w celu zakończenia poprawnego złożenia wniosku. Wszystko odbywa się w formie elektronicznej. Wniosek składa się z wypełnionymi danymi, z podaniem adresów stron internetowych, pod którymi znajdują się niepożądane informacje, z opisem stanu faktycznego. Im bardziej dokładny opis, tym lepiej dla nas, gdyż szczegółowo wyjaśniamy stan faktyczny, co przyśpieszy działania Google’a. Google ma to do siebie, iż rejestrując wniosek sformułowany bardzo ogólnie, zawierający jedynie podstawowe informacje oraz linki bez opisu sytuacji, często wydaje decyzje odmowne, bądź pozostawia wniosek bez rozpatrzenia. Wniosek wymaga dodatkowo załączenia skanu dowodu osobistego oraz w przypadku działania Pełnomocnika, upoważnienia do działania w sprawie. Wówczas to Pełnomocnik, występujący w imieniu Mocodawcy, wypełnia wszelkie dane oraz występuje w sprawie. Praktyka często pokazuje, iż warto załączyć pismo przewodnie do wniosku z klarownym opisem sytuacji, każdego linku, informacją czego żądamy, dlaczego i na jakiej podstawie. Przedmiotem usunięcia przez Administratorów wyszukiwarek internetowych, są w szczególności numery identyfikacyjne, PESEL, numery kont bankowych, numery kart kredytowych, grafika przedstawiającą naszą osobę, bądź wizerunek naszej firmy, wpisy oczerniające nas, bądź naszej firmy, filmy, nagrania, informacje ogłaszane publicznie, komentarze na nasz temat, bądź inne zawnioskowane w formularzu. Przesłanie formularza, nie wymaga żadnej dodatkowej opłaty, a Google zobowiązane jest, do zapoznania się z każdym przesłanym wnioskiem.
Z uwagi na zbyt dużą ilość zgłaszanych wniosków do Google’a, niestety ale na odpowiedź możemy poczekać nawet do 3 miesięcy. W wypadku gdy Google stwierdzi, iż nie ma podstaw do usunięcia danych i nie skasuje ich, należy nie pozostawiać sprawy niezakończonej, a odwołać się do sądu, wówczas narzędziem mogącym zmusić Google’a do usunięcia treści będzie wyrok. Sprawy sądowe z reguły toczą się latami, jednakże mamy również prawo do żądania odszkodowania, bądź zadośćuczynienia od Google, za brak rozpatrzenia naszego wniosku, bądź nie usunięcie danych, o które wnosiliśmy. Google ma obowiązek zrekompensować nam krzywdę, bądź wypłacić odszkodowanie za poniesione szkody.
Warto zawalczyć o swoje prawa, broniąc się przed nadużyciami ze strony innych, tym bardziej, iż mamy ku temu odpowiednie środki. Przeszłość, którą kiedyś prowadziliśmy, nie powinna wpływać na nasze obecne życie, poprzez fakt łatwego dostępu do informacji, które nie zawsze są prawdziwe, bądź aktualne.